Szczery buziak od Panny Młodej w podziękowaniu za pracę to nie w kij dmuchał… Dosłownie godzinę przed plenerem przypomniałem sobie o moście, na którym za harcerskich czasów trenowaliśmy zjazdy na linie.
To była impreza o długiej i skomplikowanej nazwie ale generalnie chodziło o to by pościgać się kajakami po częściowo górskim szlaku rzeki Słupi na Kaszubach. Dzielnie fotografowałem zmagania załóg, choć mocno obudziła sie we mnie żyłka sportowej rywalizacji. Ciekawe co wybiorę za rok…
Zaczęliśmy w sobotę o 8.00 króciutką wizytą u fryzjerki (2,5 godz.) a skończyliśmy w poniedziałek przed wieczorem w strugach deszczu. Kasia w swoich szpilkach, dzielnie biegała po rżysku a Marcin przestał ziewać dopiero jak się rozpadało… No może jeszcze cieszył się z wizyty w parowozowni:)